Minimalizm

Osobisty

Uwielbiam minimalizm. Zarówno minimalizm wizualny, formy, minimalizm w sztuce, jak i minimalizm osobisty - ten związany z ilością posiadanych rzeczy, przedkładaniem przeżyć i innych wartości nad przedmioty fizyczne. Nigdy jednak nie potrafiłem zachować minimalnej formy w swoich wypowiedziach. I nie widzę w tym nic złego, kierowanie się w życiu minimalizmem to nie jest życie w sekcie. To ogólne założenia, płynne, które każdy może dostosować do siebie. Mimo to jednak niektóre społeczności internetowe ludzi związanych z ideami minimalizmu mają w swoich szeregach jednostki które sprawiają wrażenie, jakby to jednak była sekta i sztywny zbiór reguł. Są blogerzy którzy liczą ile przedmiotów posiadają, biorą udział w wyzwaniach "posiadaj mniej niż 100 przedmiotów", ludzie którzy pytają swoich guru czy powinni lub nie powinni pozbyć się danego przedmiotu i w końcu krytycy, którzy twierdzą, że nie mogliby żyć w pustym pokoju gdzie leży tylko materac albo proste łóżko i nawet nie ma gdzie książek położyć.

Ten facet twierdzi, że wszystko co posiada mieści się w plecaku. To nie znaczy, że każdy minimalista ma do czegoś takiego dążyć

Bardzo mnie to wszystko irytuje. Bo minimalizm to tylko kierunek, a nie konkretny zbiór sztywnych reguł. Jak daleko w tym kierunku zajdziemy, zależy od nas. Więc liczenie ile przedmiotów posiadamy może być fajne - ale potraktowane pół żartem, jako eksperyment myślowy każący nam przy okazji liczenia zastanowić się nad każdym przedmiotem i pomyśleć czy ja go naprawdę potrzebuję? Kiedy tego ostatnio używałem?. Nie jest to narzędzie które ma sprawiać nam wyrzuty sumienia, bo posiadamy 150 przedmiotów więcej niż jakiś minimalistyczny bloger. Tak samo wyzwania z gatunku "muszę przeżyć posiadając mniej niż 100 przedmiotów". Minimalizm to kierunek mówiący "ograniczaj zbędne elementy, zachowuj te niezbędne i ciesz się przestrzenią". On nie mówi nam jednak co oznacza "zbędne", nie mówi ile powinno być elementów "niezbędnych", nie mówi ile przestrzeni jest wystarczająco. To my sobie to definiujemy. Jarają Cię zdjęcia pokojów z jasnymi ścianami, dwoma meblami z Ikei i pustką, które widzisz na Instagramie? Super, to idź w tym kierunku, sprawdź czy to jest dla Ciebie praktyczne. Kolekcjonujesz kapsle od piw, ale chcesz mimo to mieć przestrzeń, być minimalnym? Sprawdź czy dojrzałeś do porzucenia czegoś co ma dla Ciebie wartość wyłącznie sentymentalną, tych kapsli. Jeśli nie - nie zmuszaj się, zachowaj je i poszukaj innych elementów które dla Ciebie, na danym etapie życia są zbędne. Choć czasem warto coś ze swojego życia tymczasowo schować, by przekonać się, czy może nie lepiej całkowicie to wyrzucić, czy oprócz przestrzeni fizycznej nie zyskamy też lekkości mentalnej, a czasem również i ograniczymy swoje wydatki finansowe (choć w żadnym wypadku nie mylmy minimalizmu z ascetyzmem lub skromnością, te rzeczy mogą ale nie muszą iść w parze).

Może jednak to nie dla Ciebie i lubisz "maksymalizm"? Może lubisz posiadać wiele rzeczy, drobnostek, pamiątek z podrózy, zbierasz bilety do kina na seanse na których byłeś, muszle z wycieczek na morze, masz szafkę pełną rzeczy MożeKiedyśSięPrzyda™? Ok. Nie twierdzę, że minimalizm jest lepszy, albo, że każdemu by się spodobał tylko po prostu "jeszcze tego nie wiesz". Wszystko ma swoje wady i zalety, różni są ludzie, różne preferencje. Nie twórzmy kolejnej internetowej kłótni na jakiś temat, po co komu kolejny podział rodzaju Android vs iPhone, Amiga vs Atari, lewo vs prawo.

Dla mnie minimalizm, ten "osobity", "lajfstajlowy", "mentalny" to proces. Co jakiś czas sprawdzasz i przemyślasz co jest dla Ciebie zbędne (bez celowego przemyślenia co jest zbędne, rzadko kiedy przedmiot sam w sobie powie ci "hej, wyrzuć mnie, jestem zbędny"). Potem zachowujesz to co naprawdę wartościowe i potrzebne. Ewentualnie przesuwasz tę granicę "rzeczy niepotrzebnych" na tyle na ile dla Ciebie jest ona komfortowa, ewentualnie odrobinę poza to poczucie komfortu - by sprawdzić jak to by było, gdybym tych przedmiotów się pozbył. Stopniowo, bo nikt nie wyrzuca połowy swoich przedmiotów z których korzysta, tylko dlatego, bo zobaczył nowy wpis na blogu minimalisty.


Trochę to hipokryzja. W końcu sam w jakiejś tam formie blogerem jestem. Tylko nie modnym ;)

Wizualny

Spotykam się czasem z opinią, że minimalizm, w domyśle ten wizualny, jest mdły i aż niedobrze się robi. Jest hipsterski i do tego bez serca. Że ile można patrzeć na puste białe pokoje, że to niepraktyczne, że to jak w szpitalu i to takim bez klamek. I czasem sie z tym zgadzam, bo nudno się trochę robi od tych bladych, idealistycznych pomieszczeń które oślepiają bielą i pierwsze co przywodzą na myśl, to pytanie "czy w tym da się mieszkać? Gdzie ten człowiek trzyma własne ciuchy?!".


Mam nadzieję, że nikt jeszcze nie zemdlał od tej bieli

Tylko tutaj znów minimalizm to jedynie trend, kierunek. To co widać na niektórych platformach w sieci to często przejaskrawiony przykład minimalizmu, koncepty, wizje artysty. Trzeba też odróżnić minimalizm w sztuce od takiego codziennego. Często mamy do czynienia z przedmiotem sztuki, a przeciętny Kowalski patrzy na dany obiekt jak na coś z czego ktoś kazałby mu korzystać, z oburzeniem wytykając niepraktyczność. Poza tym uważam, że prawdziwy minimalizm wizualny widoczny w codziennym życiu można osiągać tak samo jak każdy inny styl, bez sięgania po skrajności.

Tak samo jak przy minimaliźmie osobistym, tym "lajfstajlowym", wszystko zależy do tego gdzie według nas leży granica wyznaczana przez użyteczność, atrakcyjność i inne nasze preferencje. Możemy kupić sobie minimalistyczny stół i pozdejmować z mebli bibeloty charakterystyczne raczej dla naszych babć i już to będzie dla nas minimalistyczną zmianą. Nikt nie każe pozbywać się półek i przemalowywać mieszkania na biało - od podłogi przez meble po sufit. Bo co to w ogóle jest z tą bielą? Czy ciemny minimalistyczny pokój nie byłby atrakcyjny? Czy widoczne po lewej tradycyjne japońskie mieszkanie nie jest minimalistyczne? Pewnie nie, bo nie oślepia nas bielą i w ogóle ma jakieś drewniane elementy, zamiast szkła, mówiąc ironicznie. Czy apartament po prawej nie przejawia minimalistycznych elementów? Ale jednak nie sprawia, że czujemy się w nim jak w szpitalu.


Zresztą tak samo jak z minimalizmem "osobistym", tak i tutaj, nie wiem czemu niektórzy uważają to za jedyny słuszny trend. Może ktoś lubi bibeloty i "bogate" w drobiazgi i szczegóły pokoje i architekturę? Niech lubi, nie widzę potrzeby zmuszać kogoś do jedynego prawidłowego stylu...

Nie wiem nawet czy kogoś taki temat minimalizmu szczególnie interesuje, czy nie jest trochę niszowy. Wpis powstał dość spontanicznie, bo minimalizm lubię i chciałem odnieść się do popularnych jakby to powiedzieć "nieporozumień" na jego temat, przedstawić trochę własnego spojrzenia i opinii. Być może jeszcze kiedyś coś o minimaliźmie naskrobię. Pozwoliłem sobie to otagować również jako pl-sztuka, gdyż poruszam tutaj również temat minimalizmu wizualnego. Mam nadzieję, że nie jest to za mało, by tego tagu użyć i nikt się o to nie obrazi. :)


źródła obrazów: tytułowe, separator, 3 punktowa lista autorstwa własnego, blady pokój, japonia, ostatni pokój